Prawo

Rząd nie da tyle pracownikom, ile już za rok da Unia

22 lipiec 2021

Od sierpnia przyszłego roku rodzice dzieci do 8 roku życia będą mogli korzystać z urlopów rodzicielskich. Będzie dwumiesięczny, płatny urlop dla drugiego rodzica, dodatkowe, płatne 5 dni roboczych urlopu opiekuńczego z tytułu osobistej opieki nad członkiem rodziny oraz czas wolny od pracy z powodu działania siły wyższej. Polska musi wprowadzić takie rozwiązania, implementując dwie unijne dyrektywy.

źródło: fot. Pixabay

Chodzi o dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1152 z 20 czerwca 2019 r. w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy w Unii Europejskiej, której termin wdrożenia upływa 1 sierpnia 2022 r. oraz dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1158 z 20 czerwca 2019 r. w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów oraz uchylająca dyrektywę Rady 2010/18/UE (z ang. zwana dyrektywą work-life balance, w skrócie: WLB). Termin jej wdrożenia mija 2 sierpnia 2022 r.

Co zyskają pracownicy?

Tzw. dyrektywa rodzicielska przewiduje, że z urlopów  rodzicielskich mogą korzystać rodzice dziecka do 8 roku życia, również obowiązek wykorzystania dwóch miesięcy płatnego urlopu przez drugiego rodzica (w naszych warunkach, w praktyce - przez ojca), a także dodatkowe, płatne 5 dni roboczych urlopu opiekuńczego oraz czas wolny od pracy z powodu działania siły wyższej. - Warto zwrócić uwagę, iż unijny urlop rodzicielski odpowiadał dotychczas naszemu urlopowi wychowawczemu, co będzie musiało się zmienić ze względu na obecny wymóg odpłatności – zauważa Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan.

Druga z dyrektyw dotyczy przewidywanych warunków zatrudnienia w UE.

  - Dyrektywa work-life balance ma - w swoim założeniu - pomóc pracownikom w złapaniu lepszego balansu między pracą a życiem prywatnym i rodzinnym. Stąd konkretne rozwiązania, które mają temu sprzyjać, takie jak wzmocnienie uprawnień rodzicielskich oraz możliwość bardziej elastycznego organizowania pracy – mówi Michał Szuszczyński, radca prawny, wspólnik w Kancelarii Prawa Pracy Szuszczyński Kamińska. Jak podkreśla, nie było oczywiście przeciwskazań, żeby Polska podobne rozwiązania wprowadziła do krajowego porządku prawnego już wcześniej. Przyznaje jednak, że wiązałaby się z tym konieczność poniesienia znacznych kosztów, w tym w szczególności związanych z zasiłkami wypłacanymi podczas korzystania z tych urlopów.

  - Pytanie jednak, na ile wprowadzane rozwiązania staną się impulsem np. do wzrostu dzietności? Obawiam się, że patrząc na te rozwiązania z tego właśnie punktu widzenia, przyszłym rodzicom chodzi nie tyle o długość urlopów, ile o obawę, by po powrocie z nich mieć możliwość powrotu do firmy i nie wypaść z rynku pracy – zauważa mec. Szuszczyński. Jak twierdzi, nasze przepisy zobowiązują co prawda pracodawcę do dopuszczenia pracownika do pracy po ich zakończeniu, ale naprzeciw temu mogą stanąć zmiany organizacyjne, które miały miejsce podczas nieobecności pracownika; brak jest dziś także np. gwarantowanego okresu zatrudnienia, który matka lub ojciec mieliby po powrocie do pracy. - Takie rozwiązanie byłoby bardzo atrakcyjne dla pracowników, ale w sposób oczywisty bardzo niekorzystne dla pracodawców i trudno się temu dziwić – podkreśla mec. Michał Szuszczyński.

Dlaczego rząd czeka z wdrożeniem?

Jak zapewnia Prawo.pl Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, obecnie trwają intensywne prace poprzedzające zgłoszenie do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów projektu ustawy mającego na celu transpozycję tych dyrektyw do prawa polskiego.

Eksperci, z którymi rozmawialiśmy są zgodni co do tego, że te unijne przepisy mogliśmy już implementować do naszego porządku prawnego.  - Rząd na każdym kroku podkreśla, że jest dobry i że prowadzi politykę prorodzinną i socjalną, tymczasem do dziś Polska nie wdrożyła dwóch dyrektyw unijnych z 20 czerwca 2019 r.: tzw. dyrektywy rodzicielskiej i dyrektywy wprowadzającej przejrzyste i przewidywalne warunki pracy w Unii Europejskiej, które w praktyce mają uczynić zatrudnienie lepszym. Przecież nic nie przeszkadzało wdrożyć te przepisy np. w 2020 r. Już nie mówię, że mogliśmy być w awangardzie krajów, które prace nad ich implementacją rozpoczęły, gdy znany był ostateczny kształt obu dyrektyw – mówi dr Liwiusz Laska, adwokat, b. przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, pełnomocnik Związku Metalowców i Hutników. I dodaje: My za to mamy umowy śmieciowe, z którymi nic nie  zrobiono, mimo że wiemy, iż z rozwiązań unijnych skorzystają tylko osoby zatrudnione na podstawie Kodeksu pracy. Trochę w kontrze do europejskiego trendu działań pro pracowniczych Zakład Ubezpieczeń Społecznych  zapowiada dokręcanie śruby np. z zasiłkami chorobowymi.

Jednocześnie w Sejmie jest wiele projektów poselskich, które ingerują w prawo pracy w różnym stopniu (np. PSL o dwunastomiesięcznym urlopie rodzinnym). Jest też Polski Ład, w którym rząd Zjednoczonej Prawicy dziwnym trafem zapowiadał rozwiązania, które – jak np. uelastycznienie zatrudnienia – i tak będzie musiał wprowadzić, ale nie dlatego, że chce (albo – nie tylko, że chce), co dlatego, że będzie musiał  - wdrażając wspomniane dyrektywy.

Rząd nic nie proponuje, a posłowie mają wiele pomysłów

W opinii Katarzyny Siemienkiewicz, eksperta ds. prawa pracy Pracodawców RP, ilość różnego rodzaju projektów poselskich dotyczących zagadnień określonych w wymienionych dyrektywach wynika z braku konkretnych propozycji rządu w zakresie implementacji dyrektyw. - Minęły już prawie dwa lata od momentu publikacji tych aktów prawnych w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej, czasu na wdrożenie jest coraz mniej. W szczególności tzw. dyrektywa work-life balance przewiduje istotne novum na tle polskich rozwiązań opiekuńczych, np. 5-dniowy urlop w ciągu roku z tytułu osobistej opieki nad członkiem rodziny czy też 2-miesięczny urlop rodzicielski bez prawa przeniesienia na drugiego rodzica (na gruncie polskim będzie to urlop dla ojców). Dlatego też wprowadzenie tych rozwiązań wymaga rzetelnej debaty, która już dawno powinna się rozpocząć – uważa Siemienkiewicz. I dodaje: Jak na razie mamy informację, że resort przygotowuje projekt stosownej zmiany kodeksu pracy.

Jak zaznacza Katarzyna Siemienkiewicz, część zagadnień dotyczących polityki rodzinnej i opiekuńczej znalazła się w szumnie zapowiadanym Polskim Ładzie. Jednak rozwiązania zaproponowane w dyrektywach nie pozostają jedynie w gestii polityki rządowej. - Wprowadzane są w kontekście wykonywania pracy zarobkowej, co wiąże się z określonymi obowiązkami pracodawców. Dlatego te rozwiązania powinny być wdrażane w drodze dialogu społecznego, z udziałem partnerów społecznych. Spodziewam się ożywionej dyskusji z obu stron - mówi Siemienkiewicz. Według niej, kluczowa będzie więc data przedstawienia przez rząd projektu do konsultacji. - Wbrew pozorom sierpień 2022 r. nie jest odległym terminem. Dyskusja i rzetelne prace nad projektem wymagają czasu, a pośpiech nie jest w tym przypadku sprzymierzeńcem – podkreśla ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP.

Zdaniem Pawła Korusa, radcy prawnego, partnera w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, byłego wieloletniego sędziego sądu pracy, brak analizy celów i podejścia holistycznego do zmian to błąd. - Prowadzi do braku spójności systemu i grozi koniecznością następczego wprowadzania licznych zmian nowelizacji – podkreśla. Pytany zaś o rozwiązania unijne, które mamy wdrożyć, mec. Paweł Korus mówi: Te oczekujące są jak najbardziej poprawne i korzystne dla pracowników. Nie wymagają też „rewolucji” w dotychczasowych rozwiązaniach prawnych, a tylko ich doprecyzowania....


czytaj więcej: www.prawo.pl


autor: Grażyna J. Leśniak

źródło: www.prawo.pl