Zjawiskiem, które w Unii Europejskiej niewątpliwie wpłynęło na zmianę optyki jej członków, był kryzys migracyjny w 2015 roku. W 1998 jeden imigrant przypadał na 230 mieszkańców UE, a w 2015 było to już 109 osób. Liczba wszystkich migrantów, którzy przybyli wówczas do państw Unii Europejskiej (również z innych państw UE) sięgała ponad 4,6 mln, co odpowiadało 0,95 proc. jej populacji.
Komisja Europejska twierdzi, że w latach 2015-2016 przeznaczyła na walkę z kryzysem migracyjnym 9,2 mld euro. Same Niemcy oceniają swój dodatkowy wkład na około 0,5 proc. PKB w latach 2016-2017. Wydatki te nie powinny być jednak traktowane jako czyste koszty – OECD szacuje, że dodatkowe środki przeznaczone na wsparcie imigrantów już w latach 2016 i 2017 wygenerowały w państwach Europy popyt rzędu 0,1-0,2 proc. PKB.
Ponad 91 proc. badanych biorących udział w badaniu przygotowanym przez DNB Bank Polska i PwC „Kierunki 2019. Nowe nadzieje, nowe zagrożenia w dobie rosnącego egoizmu gospodarczego. Skutki dla polskiej gospodarki i przedsiębiorstw” nie zgadza się ze stwierdzeniem, że cudzoziemcy mają negatywny wpływ na rynek pracy.
Sektorem najbardziej uzależnionym od pracy imigrantów jest przetwórstwo przemysłowe, w którym 14,1 proc. zatrudnionych to imigranci pochodzący z Unii Europejskiej, a 11,1 proc. - spoza Unii. Oznacza to, że co czwarta osoba pracująca w tym sektorze to obcokrajowiec. Praca imigrantów jest niemal równie istotna w handlu, budownictwie, a także opiece zdrowotnej i pomocy społecznej.
- W 2019 r. popyt na pracowników zagranicznych znacząco wzrośnie, przy niższej ich podaży. Migracja zarobkowa z Ukrainy do Polski zmaleje na rzecz innych krajów Europy Środkowej (Czechy, Węgry, Rumunia), ale także krajów bałtyckich, które już teraz cieszą się rosnąca popularnością w stosunku do Polski. Będzie to duże wyzwanie dla polskich pracodawców, szczególnie z branży produkcji przemysłowej - tłumaczy Paweł Kułaga z Greygoose Outsourcing i Foreign Personnel Service. ...
czytaj więcej: www.pulshr.pl
autor: jk
źródło: www.pulshr.pl