Szczęśliwiec – myślą, trochę zazdroszcząc wyróżnienia. On czy ona też tak myśli o sobie. „W końcu doceniono moją ciężką pracę po godzinach, kosztem zdrowia i rodziny.”
Awans wiąże się z podwyżką, zmianą zakresu obowiązków itp. To także wyższy status społeczny: w organizacji, w oczach współpracowników (teraz już podwładnych) i w jej lub jego własnych oczach również. Może dostanie też służbowe auto lub osobny gabinet? Na reszcie koniec pracy w dusznym i wiecznie zawalonym papierami open space!
Zaczyna się proces aklimatyzacji na nowym stanowisku. Każdego rana awansowany szczęśliwiec zajeżdża swoim nowiuśkim autem, zasiada w nowiuśkim (dla niego) gabinecie i po wypiciu porannej kawy, zaczyna sprawdzać, jak też jego podwładni ogarniają (bądź nie) powierzone im zadania. To sobie przeczyta raport, to znów wezwie kogoś na dywanik.
Wzywanie na dywanik jest całkiem przyjemne, bo można przy okazji pogadać z drugim człowiekiem. Innych sposobności robi się jakimś cudem bardzo mało. Kiedy przechodził/przechodziła rano przez biurowy open-space, rozmowy podwładnych ucichły. Ucichły też przy automacie z kawą, a przecież pamięta, że właśnie tam można było do niedawna usłyszeć świeże ploteczki i pikantne żarty. Teraz śmieje się co najwyżej z memów w Internecie, ale te o szefach jakoś śmieszne być przestały.
Tak pokrótce opisać można zjawisko, które Jacqueline Carter i Rasmus Hougaard nazywają pułapką pychy. Ich artykuł na ten temat ukazał się na łamach Harvard Business Review. Pułapka pychy to niestety dość powszechne zagrożenie, charakterystyczne zwłaszcza dla organizacji z rozbudowaną, pionową hierarchią. Nowo mianowani managerowie bardzo szybko, według autorów, tracą kontakt z rzeczywistością rozumianą jako biurowa codzienność. Od niedawnych koleżanek i kolegów zaczyna ich dzielić dystans, który nie koniecznie wynika ze zmiany relacji, ale często i z zachowania awansowanego.
Skutkiem takiego stanu rzeczy może być po pierwsze pogorszenie relacji pracowniczych i/lub koleżeńskich, a po drugie – utrata faktycznej kontroli nad realizacją zadań. Jednym z zagrożeń wynikających z pułapki pychy może być również wypaczenie perspektywy i większa podatność na manipulację. Nowy manager forsuje swoją wizję, nie przyjmuje krytyki, a co więcej, mało kto w ogóle ośmiela mu się sprzeciwiać.
Carter i Hougaard piszą, że spuszczenie z tonu jest jedynym skutecznym sposobem na to, żeby zniwelować potencjalne zagrożenia związane z awansem. Dają przy tym świeżo upieczonym managerom kilka praktycznych porad.
Warto na początek krytycznym okiem spojrzeć na nowe przywileje. Być może część z nich rzeczywiście jest niezbędna, by dobrze wykonywać managerskie obowiązki. Pewnie jednak znajdą się i takie, z których warto zrezygnować, by nie tworzyć między sobą a podwładnymi niezdrowego dystansu i nie nadymać przesadnie ego.
Unikaj pochlebców! Warto, by świeżo upieczony manager wszystkim Jarząbkom i Maliniakom tego świata powiedział zdecydowane nie. Warto natomiast współpracować z ludźmi, którzy patrzą na sprawy firmy obiektywnie i którzy nie próbują wspinać się po szczeblach kariery na cudzych plecach.
Carter i Hougaard piszą również, jak ważne okazują się pokora i wdzięczność. Nowy manager musi pamiętać, że nie jest alfą i omegą. Może awans otrzymał w nagrodę za swoją ciężką pracę, ale może po prostu dlatego, że nikt inny nie chciał podjąć się tego wyzwania. Na pewno nie zna się na wszystkim i musi polegać na wiedzy i umiejętnościach podwładnych/współpracowników. Warto ich doceniać i okazywać im swoją wdzięczność.
Walka z własnym ego to niewątpliwie trudne zadanie. Nie każdy mu sprosta, ale szefów, którym się to nie udało, lepiej omijać z daleka.
Autor: Juliusz Koczaski, Redaktor WERBEO