Praca
Elf, Śnieżynka czy Święty Mikołaj?
14 grudzień 2023
Całą mocą swego niespełna czteroletniego serca, moja córcia wierzy w Świętego Mikołaja. Nikomu to nie szkodzi, a dziecku uprzyjemnia dzieciństwo, więc niech sobie wierzy. Przeszkadza jej co prawda pewna niespójność w tym, że raz jest Święty Mikołaj, a raz Gwiazdor (pozdrowienia dla Wielkopolan), ale przeszkadza tylko trochę i czasami.
Ucieszyła się więc bardzo, kiedy zabraliśmy ją niedawno do Fabryki Elfów na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Generalnie fajne miejsce: zarówno pomysł, jak i realizacja. Córcia zachwycona, zwłaszcza, gdy dotarliśmy do pokoju Świętego Mikołaja. Stała z otwartą buzią, wpatrzona w niego jak w obrazek. A ja pomyślałem sobie, że bardziej pozbawionego energii i charyzmy gościa do tej roli chyba nie mogli sobie znaleźć.
To tym dziwniejsze, że w bieżącym roku konkurencja do związanych ze Świętami prac sezonowych jest wyjątkowo duża. Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze koszty życia ciągle rosną, a więc wiele osób korzysta z każdej okazji, by trochę sobie dorobić. Po drugie w okresie przedświątecznym wydajemy o wiele więcej niż w innych miesiącach, co chyba nikogo specjalnie nie dziwi. Po trzecie natomiast w tym roku na rynku pracy pojawiło się znacznie mniej ofert prac sezonowych niż w latach ubiegłych.
Świąteczne prace sezonowe to nie tylko odgrywanie roli Świętego Mikołaja. Animatorzy, promotorki i hostessy potrzebne są również jako elfy czy śnieżynki w centrach handlowych, podczas okolicznościowych imprez itp. Inne związane z Bożym Narodzeniem zajęcia to choćby pakowacze prezentów i kurierzy.
Chętnych do pracy w „gwiazdkowych zawodach” mamy coraz więcej. Tymczasem sklepy czy centra logistyczne potrzebują mniej sezonowych pracowników. Coraz większą popularność zdobywają sobie bowiem kasy samoobsługowe, wysyłkowe automaty czy też sprzedaż online. To kolejny długotrwały efekt pandemii i pewnych przyzwyczajeń, których wtedy – jako społeczeństwo – nabraliśmy.
Jak podaje OLX, gwiazdkowe oferty pracy cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Napływa na nie średnio o 60% więcej aplikacji niż w przypadku pozostałych ogłoszeń. Powód? Takie zajęcia często nie wymagają większego doświadczenia. Można je wykonywać na godziny, przykładowo dorabiając sobie wieczorami. Jasne, że to wysiłek, ale opłacalny. Maksymalne stawki godzinowe sięgają nawet 48 zł na rękę.
Takimi przedświątecznymi zajęciami w dużej mierze zainteresowani są młodzi ludzie, a więc na przykład studenci. Konkurencję w ubieganiu się o nie zwiększa więc kryzys na rynku mieszkaniowym, czyli wysokie koszty wynajmu mieszkań czy zakwaterowania w akademikach. Poza tym musimy pamiętać, że wciąż gościmy w Polsce ogromne rzesze wojennych uchodźców, dla których liczy się każdy grosz i okazja, by tego grosza dorobić.
Możliwe jednak, że gwiazdkowych ofert przybędzie jeszcze w ostatniej chwili. Takie zjawisko obserwowaliśmy w ubiegłym roku. Będą to jednak prace nie dla handlowych czy logistycznych gigantów (którzy rekrutowali już pod koniec lata), lecz dla mniejszych, lokalnych podmiotów. Zainteresowani muszą więc ciągle trzymać rękę na pulsie, pamiętając o tym, że konkurencja jest duża.
Wracając jeszcze na koniec do Mikołaja z poznańskich „Targów”, to może on akurat nie musiał dorabiać przed Świętami. Może na przykład wykonywał w ten sposób nakaz prac społecznych i stąd te niedobory entuzjazmu? W każdym razie pójść było warto, bo moja córcia z pełnym przekonaniem mówi wszystkim, że spotkała prawdziwego Świętego Mikołaja.
Autor: Juliusz Koczaski, Redaktor WERBEO