Prawo

I znowu coś nie tak... - kontrowersje wokół ustawy o asystencji osobistej

10 grudzień 2024

Znowu idzie, jak po grudzie, mimo pięknych słów i solennych deklaracji. Na początku marca, czyli wczesną wiosną, Łukasz Krasoń Sekretarz Stanu, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych zapewniał, że prace nad projektem ustawy o asystencji osobistej są zaawansowane i chciałby, by ustawa o asystencji osobistej zaczęła obowiązywać w nowym roku. Mamy grudzień, a uchwalonej ustawy ani widu, ani słychu. Gdzieś biedaczka utknęła na szczytach polskiej władzy ustawodawczej. I znowu trzeba było zrobić szumu wokół sprawy, szturchnąć kogo trzeba, zagrozić kolejnym protestem 3 grudnia - w Międzynarodowy Dzień Osób z Niepełnosprawnościami, by łaskawie Łukasz Krasoń upublicznił założenia rządowego projekt ustawy o asystencji osobistej. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda ładnie, ale gdy się zajrzy nieco głębiej...




Asystencja trochę jest, trochę nie


To, że asystentura w Polsce jeszcze nie zyskała ustawowych szat, nie oznacza, że jej nie ma. Idea asystentury funkcjonuje od kilku lat i jest realizowana przez samorządy i organizacje pozarządowe. Problem polega na tym, że nie ma prawnych podstaw do szkoleń i zatrudniania asystentów. Gros z nich jest zatrudniana na umowę zlecenie, co nie zachęca ludzi, zwłaszcza młodych, do wyboru asystenta jako zawodu, z którym wiązaliby swoją przyszłość. Natomiast bezsporne jest, że dla osób z niepełnosprawnością wsparcie asystenta jest bardzo potrzebne. To jak ważna jest rola asystenta w życiu osób z niepełnosprawnościami, potwierdza ankieta przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli. Wynika z niej, że 92 proc. korzystających z pomocy asystenta było z niej bardzo zadowolonych. 8 na 10 ankietowanych wskazało, że częściej niż przed przystąpieniem do programu, spędza czas poza domem, 87 proc. stwierdziło, że dzięki pomocy asystenta lepiej radzi sobie z trudnymi sytuacjami życiowymi. Aż 98% badanych odczuło zmianę życia na lepsze. Skoro asystencja cieszy się tak dużym poparciem osób z niepełnosprawnościami, to najwyższy czas nadać jej prawne ramy.


Osoba z niepełnosprawnością staje się podmiotem


Aby relacja między asystentem a osobą z niepełnosprawnością w ogóle mogła zaistnieć, potrzebna jest obopólna akceptacja. Będzie to możliwe jedynie w sytuacji, gdy decydujący głos o wyborze asystenta będzie należał do bezpośrednio zainteresowanego, czyli do osoby z niepełnosprawnością. Projekt rządowy, który ujrzał światło dzienne, zagwarantował swobodę wyboru przez osobę z niepełnosprawnością podmiotu świadczącego dla niej usługę asystencji oraz samego asystenta. Osoba z niepełnosprawnością będzie mogła zdecydować czy usługę ma dla niej świadczyć asystent, którego sama wybierze z grona znanych jej osób, czy asystent współpracujący z działającymi w okolicy organizacjami pozarządowymi czy działający w ramach systemu organizowanego przez powiat. W przypadku, gdy osoba z niepełnosprawnością zdecyduje się na korzystanie z pośrednictwa organizacji pozarządowej albo powiatu, każdorazowo będzie miała prawo wyboru asystenta spośród co najmniej dwóch wskazanych przez te podmioty. Jest to o tyle istotne, że między beneficjentem usługi asystenckiej, a osobą ją wykonującą musi zaistnieć nić wzajemnego porozumienia, oparta na szacunku i zaufaniu.

Mówiąc o usługach asystenckich bardzo istotny jest czas, który asystent będzie poświęcał jednemu podopiecznemu. Jedna osoba z niepełnosprawnością, co zrozumiałe, może potrzebować spędzać z asystentem mniej, inna znacznie więcej godzin. Wszystko zależy od indywidualnych wymogów, które trzeba w ramach asystencji zaspokoić. W projekcie ustawy zapisano, że beneficjent będzie mógł liczyć na wsparcie asystenta od 30 do 240 godzin w miesiącu. Zatem w przypadku, gdy komuś zostanie przyznana najniższa liczba godzin, to będzie miał do dyspozycji asystenta przez kilka godzin w tygodniu. 


Asystent przeszkolony


Jak się łatwo domyśleć osoba, która ma towarzyszyć osobie z niepełnosprawnościami w różnych sytuacjach życiowych, musi zostać do tego odpowiednio przygotowana. Opublikowany zostanie system wymagań dla asystentów, który będzie obejmował odpowiednie szkolenia i egzaminy weryfikujące posiadane kwalifikacje. Będzie on nadzorowany przez wojewodów i Pełnomocnika Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych. Co więcej, organizacje pozarządowe, które będą chciały, w ramach swojej działalności świadczyć usługi asystencji, będą musiały zdobyć odpowiedni certyfikat. 


Zakres pomocy asystenta 


Skoro już wspomnieliśmy o wymogach, siłą rzeczy każda osoba z niepełnosprawnością będzie oczekiwała innego rodzaju pomocy ze strony asystenta. Wszystko zależy od ograniczeń, jakie niesie ze sobą niepełnosprawność. Dlatego ustawodawca zapisał bardzo szeroki zakres wsparcia. Wsparcie asystenta będzie obejmowało pomoc w utrzymaniu higieny osobistej, prowadzenie gospodarstwa domowego, w komunikowaniu się z otoczeniem, poruszaniu się i przemieszczaniu oraz podejmowaniu aktywności życiowej, społecznej i zawodowej. 


Finansowanie asystencji


Ustawa o asystencji będzie wchodziła w życie stopniowo. Wraz ze wzrostem liczby osób, które obejmie, rosnąć będą też jej koszty. Pierwsza, najskromniejsza wersja (zakładająca opiekę asystencką do 200 godzin miesięcznie dla najbardziej potrzebujących), ma pochłonąć blisko 3 mld zł. W perspektywie 10 lat, jak szacuje Krasoń, wyniesie 80 mld zł. Skąd wziąć pieniądze? Może z akcyzy na piwo? Wystarczy przekazać na ten cel pieniądze z akcyzy na piwo, liczonej według stopni Plato, a nie stopni alkoholu. Według danych w Polsce wypija się 16 mln butelek tego trunku dziennie. Gdyby do akcyzy z każdej z nich dołożyć 0,60 zł uzbierałaby się całkiem niezła sumka, którą można by przeznaczyć na wsparcie asystenckie. To tylko jedna z propozycji, które padły podczas protestu osób z niepełnosprawnościami przed kancelarią premiera 3 grudnia, czyli w Międzynarodowym Dniu Osób z Niepełnosprawnościami.
 
Póki co w projekcie zasady finansowania usługi zostały tak skonstruowane, by wykluczyć nadużycia. Ciężar rozliczania asystencji osobistej weźmie na siebie Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Aby było to możliwe, potrzebne jest przygotowanie i wdrożenie odpowiednich narzędzi informatycznych i systemu kontroli prawidłowości rozliczeń i wydatków. Asystent otrzyma pieniądze za faktycznie zrealizowane usługi z zaliczkowaniem, na podstawie deklaracji wyboru danego realizatora przez osobę z niepełnosprawnością.


Indywidualizacja wsparcia, czyli kolejne progi biurokracji


Wszystko to brzmi nie najgorzej. Czy w projekcie jest haczyk? Według mnie jest i to nie haczyk, ale całkiem spory hak. Do tej pory tam, gdzie usługi asystenckie były realizowane, wystarczyło okazać orzeczenie o stopniu niepełnosprawności i wypełnić formularz samooceny potrzeb oraz udzielić odpowiedzi w wywiadzie przeprowadzanym w domu osoby z niepełnosprawnością. Te wszystkie czynności miały pomóc w  ocenie zakresu pomocy. W przyszłym roku, o ile projekt w niezmienionym kształcie wejdzie w życie, aby ustalić prawo do asystencji osobistej, dodatkowo będzie trzeba złożyć wniosek do właściwego wojewódzkiego zespołu ds. orzekania o niepełnosprawności. W WZON-ie specjalny zespół ds. ustalania prawa do asystencji osobistej, składający się z dwóch członków certyfikowanych przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, będzie wypełniał formularz ustalania prawa do asystencji osobistej. W ten sposób zostanie przyznana liczba godzin asystencji oraz zróżnicowanie wysokości stawek dla asystenta osobistego z racji szczególnych potrzeb osoby z niepełnosprawnością (np. komunikacja wspomagająca i alternatywna (AAC), zachowania trudne lub wykluczenie komunikacyjne/transportowe).

W kontekście trudności kadrowych zarówno w powiatowych, jak i wojewódzkich zespołach orzekających o niepełnosprawności, dokładanie kolejnych obowiązków tym instytucjom, jest, mówiąc wprost, złym pomysłem. Powstają zatory w wydawaniu orzeczeń, nie będziemy tutaj roztrząsać przyczyn. Nie jest tajemnicą, że dodatkowej pracy tym instytucjom przysparza obowiązek wydawania decyzji o poziomie wsparcia osobom ubiegającym się o świadczenie wspierające. Wszystko to stawia pod dużym znakiem zapytania, czy przez ten wymóg przy ubieganiu się o pomoc asystenta, znów rządzący nie potkną się o własne nogi. Chcieli dobrze, a wyjdzie, jak zawsze. Trudno nie odnieść wrażenia, że nadmierna centralizacja systemu (co ma najprawdopodobniej służyć większej kontroli, tylko pytanie: nad osobami z niepełnosprawnościami czy nad biurokracją?) przyniesie więcej szkody, niż pożytku. Nie przekonują mnie zapewnienie projektodawców, że formularz samooceny potrzeb w zakresie asystencji osobistej oraz formularz ustalania prawa do asystencji osobistej powstaną na bazie już opracowanych materiałów i narzędzi w ramach projektów realizowanych przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych oraz narzędzi i materiałów, wykorzystywanych przy ustalaniu prawa do asystencji osobistej w innych krajach (m.in. Szwecja, Słowenia, Finlandia, Wielka Brytania), a ich forma będzie podlegała dodatkowym badaniom pilotażowym przed ich wprowadzeniem, aby zapewnić ich odpowiednią trafność i rzetelność. Dla mnie jest to kolejna nikomu niepotrzebna papierologia, która niczego nie załatwi, a tym bardziej nie ułatwi, a wręcz utrudni. Jest wielce prawdopodobne, że część osób naprawdę potrzebujących pomocy asystenta, zwyczajnie zrezygnuje z takiego wsparcia. I znów za jakiś czas rządzący będą wylewać krokodyle łzy nad biernością osób z niepełnosprawnościami.  Aż trudno uwierzyć, że nikt z protestujących przed kancelarią premiera o tym nie wspomniał.

Nadzieja w tym, że jest to projekt, który w tej chwili trafił do konsultacji społecznych. Oby wśród osób opiniujących znalazł się odważny, który wskaże jego nonsensy. Trzeba się spieszyć, bo Rada Ministrów chce wcielić projekt w życie już w I kwartale przyszłego roku.



Autor: Monika Łysek, Redaktor WERBEO