Niepełnosprawni

Segregacja ludzi według nazistów

02 czerwiec 2023

Wychowanie spartańskie było bardzo surowe. Miało przygotowywać do życia w trudnym, górzystym terenie często narażanym na ataki sąsiednich miast-państw. Słabe, kalekie dzieci porzucane były w górach lub zrzucano je ze skały. Słabowite nie nadawały się na wojowników ani na matki.

źródło: Canva.pl

Chociaż może to wydawać się dziwne, ale to właśnie zwyczajami spartańskimi tłumaczył Hitler nazistowskie metody segregacji ludzi słabszych. Polityka nazistów opierała się na dążeniu do czystości rasy w zasadzie w każdym jej elemencie. Wygląd ludzi, ich genotyp, pożądane cechy charakteru, ale nawet specjalnie tworzone gatunki zwierząt, które miały służyć nazistowskim wymaganiom eugenicznym jasno wskazywały, że dla tych wszystkich, którzy nie spełniali wyznaczonych kryteriów, nie będzie miejsca w Tysiącletniej Rzeszy. Do takiej grupy, obok Żydów, Romów oraz narodów słowiańskich zaliczane były również osoby niepełnosprawne.


"To całkowicie zbędny ciężar dla narodu i jego gospodarki", tak właśnie naziści opisywali osoby, które zmagały się z różnego rodzaju schorzeniami i dysfunkcjami. O szalonych pomysłach Hitlera względem tych osób mówiono już wtedy, kiedy nie posiadał jeszcze tak ogromnej władzy w swoich rękach. Te przerażające idee miały jednak poczekać do momentu, gdy wybuchnie wojna. A dlaczego? Otóż Hitler, przekonany o własnym geniuszu był pewien, że połączenie zagłady, głodu i strachu znieczuli ludzi na tyle mocno, że nie będą oni mieli siły sprzeciwić się jego makabrycznemu planowi.


Tak jak Hitlerowi do jego własnych celów posłużyła po części myśl niemieckiego filozofa i myśliciela Fryderyka Nietzschego, tak i spartańska tradycja zabijania najsłabszych była według niego świetnym rozwiązaniem. Hitler nie ukrywał, że potęga niemiecka byłaby znacznie większa, gdyby co roku przybywało jej milion nowych, zdrowych obywateli, a w zamian za to likwidowane byłoby 700–800 tysięcy najsłabszych, najmniej sprawnych i najbardziej chorowitych ludzi. Zaplanował w najdrobniejszych szczegółach zbrodnię przeprowadzoną na osobach niepełnosprawnych, która rozpoczęła się w 1939 roku i oficjalnie trwała do 1944 roku. Wiele źródeł wskazuje jednak na przypadki morderstw, jakie dokonywane były według jego idei nawet w 1945 roku, już po zakończeniu wojny.


Ustawa o zapobieganiu chorobom dziedzicznym rozpoczęła proceder przymusowej sterylizacji osób, wśród których szczególny nacisk kładziono na schizofreników, epileptyków, osoby niedorozwinięte, niewidome, niesłyszące i zmagające się z uzależnieniem od alkoholu.
Powoływano specjalnie trybunały eugeniczne, które miały decydować o losach poszczególnych ludzi opierając się na pobieżnych oględzinach, a przy tym często również na nieprawidłowych wynikach badań. Przerażonych, ale jednocześnie nieuległych pacjentów doprowadzano na zabieg siłą. Szacuje się, że tylko do końca 1939 roku okaleczonych w ten sposób zostało ok. 400 tys. osób.


Do walki z osobami niepełnosprawnymi zaprzęgnięto również narzędzia propagandowe. Audycje radiowe i nazistowska prasa informowały o tym, że utrzymywanie wysterylizowanych, ale wciąż chorych, niesprawnych i niepotrzebnych ludzi kosztuje duże pieniądze. W kinach wyświetlano filmy „Ofiara przeszłości” i „Dziedzicznie chory”, w których obraz osób niepełnosprawnych miał przekonywać do tego, że należy usunąć ich ze społeczeństwa raz na zawsze.

Lekarze otrzymali polecenie powiadamiania o rodzących się dzieciach z wadami genetycznymi i chorobami dziedzicznymi. O losach takich dzieci decydowały powoływane przez Hitlera i jego lekarza Karla Brandta komisje. Maluchy najczęściej były wysyłane do rzekomych klinik pediatrycznych na specjalnie przygotowane kuracje. Pod tą nazwą kryły się przerażające eksperymenty medyczne, których celem było znalezienie najskuteczniejszego środka masowo mordującego niepełnosprawnych.


Najczęściej dodawano do jedzenia morfinę, a po tym stosowano uśmiercające zastrzyki. Mordowanie najmłodszych bardzo szybko stało się dla Hitlera jedynie początkiem bardziej złożonego planu. Po spotkaniu najbliższych współpracowników Hitlera i nazistowskich lekarzy postanowiono zabijać coraz starsze roczniki oraz likwidować pacjentów szpitali psychiatrycznych.


Lekarze, którzy zajmowali się osobami niepełnosprawnymi musieli wypełnić formularz informujacy o stanie zdrowia danego pacjenta. Część wypisujących formularze lekarzy celowo zaznaczało gorszy stan niż faktyczny sądząc, że to uratuje ich przed zsyłką do obozu i pracą ponad ludzkie siły.
Większość pacjentów wiedziała co ich czeka i przed odjazdem na zawsze żegnali się ze swoimi dotychczasowymi opiekunami. Ośrodkami zagłady były domy opieki i zakłady psychiatryczne.


Najwięcej osób niepełnosprawnych straciło życie w latach 1940-1941. Wówczas zamordowano około 70 tys. ludzi różnymi metodami, natomiast część została zagłodzna na śmierć. Ta akcja eksterminacji osób słabszych została przerwana w momencie, kiedy dłużej nie dało się ukrywać przed opinią publiczną tajemniczych zniknięć pacjentów i ich wywózek. Mieszkańcy miast, gdzie dokonywano mordów skarżyli się na ludzkie popioły wpadające do mieszkań i zapach palonych zwłok, a informacje o nazistowskiej zbrodni można było usłyszeć z kościelnych ambon.


Według oficjalnych statystyk, w czasie trwania eksterminacji osób niepełnosprawnych zginęło około ćwierć miliona ludzi. Naziści postanowili nawet tutaj przeliczyć, jakie oszczędności przyniosło im usunięcie „bezwartościowych istnień”. Tak wyceniono bezcenność ludzkiego życia, strach i ból.





Autor: Piotr Świerżewski, Redaktor WERBEO