Praca

Work-life balance i co dalej?

21 wrzesień 2023

Podobno „Zetkom” nie chce się pracować. Tak przynajmniej mówią memy. Pokolenie Z, jak podaje Wikipedia, to ludzie urodzeni między rokiem 1995 a 2012. Zjawiska takie jak Internet czy nowe technologie są dla nich czymś tak naturalnym, co dla ich rodziców i dziadków radio, telewizja i kupowane w kioskach gazety.

źródło: Canva.pl

Dzisiaj najstarsze „Zetki” mają więc 28 lat, czyli już jakiś czas temu weszły na rynek pracy. Oczywiście nie liczę tych, które nadal studiują, albo zapomniały pójść do pracy, bo na przykład mama nie przypomniała lub TikTok wciągnął za bardzo i nie chce wypuścić.

Hehe... No to możemy zacząć koncert złośliwości. Albo może lepiej nie. Każdy zainteresowany z łatwością znajdzie w Sieci garść odpowiednich memów. Jeden na przykład jest taki:


Mem

Mamy obrazek z artykułem w gazecie, że „Pokolenie Z odkrywa nowy trend w pracy: W poniedziałki robię tylko minimum”. A na kolejnym obrazku jest małpa, która mówi:

- Ja to jestem takie pokolenie ZZZZZ. Robię minimum w poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki!

Śmieszne, co nie? No i pasuje mi do myśli przewodniej, więc przytaczam.


A może to jednak ma sens?

Już na przełomie lat 70-tych i 80-tych XX wieku pojawiło się w Wielkiej Brytanii zjawisko tzw. work-life balance. Pracownicy wielkich korporacji doszli do wniosku, że kultura pracoholizmu (określana też innym słowem, ale pozwolę sobie go tu nie użyć) im nie odpowiada. Po prostu za dużo odbiera, dając przy tym relatywnie mało. Work-life balance to idea zachowania równowagi między życiem prywatnym a zawodowym.


Nowe trendy


Lazy girl job

„Zetki” bardzo kreatywnie rozwijają tę leciwą już nieco ideę. Tiktokerka Gabrielle Judge wymyśliła dla niej nową nazwę - „lazy girl job”. Nazwa wzbudza sporo kontrowersji, bo mowa tu wszak o pracy leniwej dziewczyny. Gabrielle Judge tłumaczy jednak, że chodzi głównie o to, by nie poświęcać większości życiowej energii na pracę, ale by pamiętać też o innych sferach życia. Mówi też, że nie każdy, by być szczęśliwym człowiekiem, musi mieć coraz więcej i więcej.


Great reshuffle

Kolejny trend, który szczególnie daje się zauważyć w przypadku młodych pracowników, to „great reshuffle”. Krótko mówiąc, jeśli praca ci nie odpowiada – zmień ją! Dla przedstawicieli starszych pokoleń, np. „Boomersów”, rzecz niewyobrażalna. Człowiek kończył szkołę, szedł pracować w zawodzie i siedział w jednej firmie przez kolejnych 40 lat. W dodatku obojętnie, czy było mu tam dobrze, czy źle.

W czasach Polski Ludowej, a więc skierowań, przydziałów i nakazów pracy, była to oczywistość. Później również. Tak naprawdę wielu pracownikom dopiero pandemia Covid-19 pokazała, że możliwa jest choćby praca zdalna lub elastyczne godziny pracy. Standardy zaczęli też zmieniać (oddolnie) wysoko opłacani specjaliści z branży IT. W firmach technologicznych czy programistycznych pojawiły się więc te wszystkie pizza-day, owocowe czwartki i pokoje relaksu, gdzie można odpocząć lub pograć na konsoli.

Zmiana pracy przychodzi „Zetkom” o wiele łatwiej niż ich starszym koleżankom czy kolegom. I w sumie dobrze dla nas wszystkich, bo może dzięki temu pracodawcy bardziej troszczyć się będą o komfort pracy i wysokie standardy.


Great resignation

Osobiście trochę mnie bawi, ale bardziej jeszcze smuci, gdy w ofertach pracy jako benefit podawane jest „terminowo wypłacane wynagrodzenie”. A przecież to przynajmniej powinno być niezbędnym minimum, prawda?
Niestety nie jest i dlatego między-innymi obserwujemy ostatnimi czasy zjawisko tzw. „wielkiej rezygnacji”, a więc masowego odchodzenia z pracy. Trend ten przyhamował na pewien czas wybuch pandemii, ale już z początkiem 2021 roku nasilił się ponownie.

Ludzie odchodzą z pracy, bo przykładowo rosną koszty życia, a wynagrodzenia pozostają na tym samym poziomie. Inne przyczyny to między innymi ograniczone możliwości awansu, nieprzyjazne środowisko pracy, brak świadczeń dodatkowych, mało elastyczna praca zdalna, kiepska polityka kadrowa i długotrwałe niezadowolenie z pracy.

Pracownicy, zwłaszcza ci młodsi, coraz częściej i coraz bardziej odważnie walczą o swój psychiczny, zdrowotny i materialny dobrostan. Rzucają pracę, która im nie odpowiada i szukają nowej. Jak pokazują wyniki raportu „Finance and the Great Reshuffle”, ponad połowa ankietowanych uważa, że znalezienie nowej pracy przyjdzie im z łatwością. Z resztą 53% respondentów rozważa zmianę pracy w ciągu najbliższego roku.

Zauważmy jednak, że badanie to było prowadzone na dość specyficznej grupie zawodowej, a więc specjalistów branży finansowej z Europy Środkowo-Wschodniej. Po pierwsze posiadają oni umiejętności i wiedzę, które gwarantują im łatwość szybkiego znalezienia nowego pracodawcy. Po drugie zapewne mają też oszczędności, dzięki którym nie będą musieli martwić się o czynsz, rachunki i jedzenie w trakcie chwilowego bezrobocia.


Quiet quitting

Jeszcze trochę angielszczyzny – zresztą języka dla „Zetek” chyba naturalnego. „Quiet quitting”, czyli „ciche odchodzenie”, to rezygnacja z obowiązków, za które nam się nie płaci. Wielu specjalistów uważa ten trend za bardzo negatywny. Powoduje on, że pracownicy nie angażują się emocjonalnie, nie wykazują inicjatywy, nie chcą brać odpowiedzialności za duże projekty.

Sami pracownicy uważają jednak, że jest to podejście słuszne i zdroworozsądkowe. Przecież, gdy podejmujemy pracę, decydujemy się na jakiś zakres obowiązków. Jeżeli ten zakres rośnie, to po pierwsze musimy się na to zgodzić, a po drugie – powinien iść z tym w parze wzrost wynagrodzenia. Niestety często jest tak, że to, co być powinno a rzeczywistość to dwie różne rzeczy.


Czy nowe trendy zmienią rynek pracy w Polsce?

Na koniec spróbuję zabawić się w futurologa. Możliwe, że odpowiedź na powyższe pytanie jest twierdząca. Nowe trendy tak twórczo rozwijające ideę work-life balance płyną do nas z Zachodu i coraz więcej osób (zwłaszcza młodych ludzi) staje się ich zwolennikami. Jeśli założymy, że wkrótce to „Zetki” będą dominować na rynku pracy w Polsce – pracodawcy będą musieli wprowadzić odpowiednie zmiany. Będą więc coraz częściej godzić się na pracę zdalną, umożliwiać pracę w elastycznych godzinach, będą inwestować w szkolenia i kursy dla pracowników, będą dbać o to, by pracownicy byli doceniani i wynagradzani w sposób odpowiedni do zakresu obowiązków. Będą troszczyć się o dobrą atmosferę w pracy i zapewnią swoim pracownikom liczne dodatkowe benefity. Oczywiście to przy założeniu, że opuścimy nad Polskę wielki, szklany, pancerny klosz, przez który nie przedrą się ani rakiety, ani imigranci ze Wschodu.

Musimy wziąć pod uwagę, że wojna za naszą wschodnią granicą i polityka migracyjna rządu mają istotny wpływ na polski rynek pracy. Osoby, które przybywają do nas, bo uciekają przed wojną, biedą lub głodem, nie koniecznie muszą troszczyć się o work-life balance. A przynajmniej nie tak od razu.




Autor: Juliusz Koczaski, Redaktor WERBEO