Niepełnosprawni
Postrzeganie osób z niepełnosprawnościami według stereotypów społecznych
01 październik 2024
Stereotyp kojarzy się z czymś negatywnym. Ze stereotypami należy walczyć, piętnować i w ogóle pozbyć się ich, wyrzucić z głowy. Jak zawsze, łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Ale czy w ogóle warto walczyć z wdrukowanymi w naszą psychikę konstrukcjami myślowymi? Niech one tam będą, a my przeskakując przez nie, otwórzmy się na drugiego człowieka, również tego z niepełnosprawnością.
Lepsza klisza niż myślenie
Nie czarujmy się, każdy człowiek w pierwszym odruchu myśli stereotypowo, również ten z niepełnosprawnościami. Tak jest prościej, bez rozkminiania i rozkładania na czynniki pierwsze. Stereotypy są w nas wdrukowywane od najmłodszych lat. Ile razy słyszałeś: nie rycz. Chłopaki nie płaczą! Brzmi znajomo: baba jesteś, więc się nie znasz? Potem okazywało się, że mężczyźni też mają prawo do słabości i uronienia łez, a kobiety znają się na wielu rzeczach i są dziedziny, w których są lepsze od mężczyzn i nie chodzi o domową logistykę. Takie nieprawdziwe i krzywdzące określenia budują fałszywy, żeby nie powiedzieć, skrzywiony obraz świata. Z drugiej strony pozwalają w jakiś sposób uporządkować to, co widzimy i czego doświadczamy, bez zbytniego analizowania. Tak działa nasz mózg, gdy nie ma czasu na przetwarzanie dostarczanych mu informacji. Stereotypowo działa także umysł osoby z niepełnosprawnością, mimo że ona sama doświadcza negatywnych odczuć związanych z uprzedzeniami.
Niepełnosprawność jest ok.
Do takiego stwierdzenia jest jeszcze daleka droga, ale na pewno na przestrzeni ostatnich trzydziestu kilku lat, kiedy Polska pozbyła się „jedynie słusznego ustroju” i weszła na drogę transformacji nie tylko politycznej, ale również społecznej, sporo się zmieniło w postrzeganiu osób z niepełnosprawnościami. Ci, którzy dorastali w latach 80.tych ubiegłego wieku, na pewno spotykali się z nietolerancją na ulicach i w kolejkach po wszystko. Trzeba było mieć grubą skórę, by z takiej konfrontacji wyjść obronną ręką, co w przypadku dziecka nie było takie oczywiste. Jedni z takim traktowaniem radzili sobie lepiej, inni gorzej. Stygmatyzacja w dobie kryzysu ustrojowego była faktem i trzeba było dużej odporności, by się jej całkowicie nie poddać, zamykając się w hermetycznej skorupie. Oczywiste jest, że wraz z rozwaleniem się komunizmu nie stała się od razu jasność, znikło wykluczenie i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Kolejne lata to jakby nie patrzeć, bardzo powolna, wyczerpująca, pełna potknięć wspinaczka w górę.
Osoby z niepełnosprawnościami jako podmiot
Podobno przykład idzie z góry. W Polsce proces upodmiotowienia osób z różnymi dysfunkcjami jest bardzo powolny i jeszcze się nie skończył. To, jak w państwie traktowane są słabsze grupy społeczne, świadczy o jego rozwoju cywilizacyjnym, a ujęcie ich w prawodawstwie stanowi o ich upodmiotowieniu. Art. 32 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 r. zapewnia prawo do niedyskryminacji, stanowiąc, że nikt nie może być gorzej traktowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Art. 68 ust.3 ustawy zasadniczej nakłada też na władze publiczne obowiązek zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej osobom niepełnosprawnym, a art. 69 - obowiązek pomocy tym osobom w zabezpieczeniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej.
W tym samym roku co Konstytucja weszła w życie ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych. Przez 27 lat obowiązywania była ona już wielokrotnie nowelizowana, ale wciąż stanowiąc główną podstawę regulującą niemal wszystkie aspekty życia osoby z niepełnosprawnością w naszym kraju. Stosunkowo niedawno, bo w 2019 roku, Sejm uchwalił ustawę o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami. Celem tej ustawy jest dążenie do sytuacji, w której osoby niepełnosprawne będą mogły w sposób możliwie samodzielny korzystać z usług publicznych.
Tak w bardzo ogólnych zarysach wygląda sytuacja Polaków z niepełnosprawnościami kształtowana przez prawo. A jak wygląda codzienność?
Niezbyt jasna codzienność
Tak, Polacy to ponoć jeden z najbardziej malkontenckich narodów. Z reguły dla nas szklanka jest do połowy pusta. Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, opublikowanych w maju tego roku, w Polsce żyje około 3,1 mln osób z niepełnosprawnościami. Aż 2.5 mln osób z tej grupy, czyli ponad 80% nie pracuje i nie szuka pracy. Mniej niż 7,7% osób z niepełnosprawnościami w wieku produkcyjnym jest aktywnych zawodowo! Jednym słowem porażka i to nie jest wspomniane wyżej malkontenctwo. Co rusz od kolejnych ministrów słyszymy głośne zapowiedzi kolejnych zmian w prawie, by zachęcać do zatrudniania z jednej strony i do podejmowania pracy z drugiej strony, ale od lat sytuacja się nie zmienia, nawet po podniesieniu kwot dofinansowań wynagrodzeń. Zatem, w kwestii zatrudnienia osób z dysfunkcjami szklanka jest nie tyle do połowy pusta, ale w ogóle jest pusta. I nie ma jak na razie mądrego, który miałby pomysł, jak ją choć w niewielkim stopniu napełnić. Co rusz pojawiają się nowe projekty, koncepcje, trwają dyskusje, robione są analizy, które nie przekładają się na zwiększenie zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami. Od kilku lat chroniony rynek pracy dramatycznie się kurczy, o czym świadczy znikanie Zakładów Pracy Chronionej: w czerwcu 2020 roku status Zakładu Pracy Chronionej posiadało 805 przedsiębiorstw, a w grudniu 2023 roku już tylko 639. I tego trendu nie jest w stanie odwrócić zwiększanie kwot dofinansowań wynagrodzeń dla pracowników z niepełnosprawnościami. Jakby nie patrzeć, szklanka wciąż pusta i to cała.
Ale ok, nie bądźmy marudami i spójrzmy za okno. Przez te trzydzieści kilka lat od pozbycia się kajdan komunizmu, wiele się zmieniło. Wystarczy wyjść na ulicę i to niekoniecznie w metropoliach. Obiektywnie patrząc, przestrzenie stały się bardziej dostępne, podobnie, jak komunikacja miejska. Być może gdzieś w dalszym ciągu kursują autobusy niedostosowane, ale tabor jest na bieżąco zmieniany i nawet gdy gminy odkupują pojazdy nieco starsze, to są one już w miarę dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Wracając do przestrzeni miejskiej, to wiele się zmieniło i zmienia. Znikają wysokie krawężniki, ulice, place, budynki stają się coraz bardziej dostępne, więc nic dziwnego, że w przestrzeni publicznej widać coraz więcej osób z niepełnosprawnościami. Pojawienie się na ulicy człowieka z widoczną niepełnosprawnością nie wzbudza już niezdrowej sensacji, jak kilkadziesiąt lat temu. Chyba można zaryzykować stwierdzenie, że Polacy stali się bardziej otwarci. Coraz większy dostęp do wiedzy, a także otworzenie się na świat zewnętrzny, częstsze podróże w celach turystycznych i zarobkowych na Zachód, spowodowały wzrost wiedzy, a także świadomości istnienia niepełnosprawności i chorób. Większa otwartość wobec ludzi pozwala łatwiej zrozumieć potrzeby osób z niepełnosprawnością, a także pozbyć się na ich temat stereotypów, społecznego dystansu czy niezrozumienia. Również sami niepełnosprawni coraz aktywniej akcentują swoje istnienie.
Mimo że w ciągu kilkudziesięciu lat sytuacja i odbiór społeczny osób z niepełnosprawnościami uległy poprawie, to wciąż jednak walka z krzywdzącymi stereotypami nie została zakończona. Wciąż wiele rzeczy należy zmienić, tak, by czuli się oni pełnoprawnymi obywatelami i zapomnieli, czym jest dyskryminacja, której wciąż jeszcze doświadczają w wielu dziedzinach życia społecznego.
Autor: Monika Łysek, Redaktor Werbeo