Biznes

Przedsiębiorca w pocovidowej mgle może uniknąć kar

17 czerwiec 2021

Spóźnienie w ZUS czy skarbówce da się odkręcić powikłaniem po wirusie, ale trzeba mieć dowód.

źródło: fot. pixabay

Szalejąca od ponad roku pandemia koronawirusa nie wybiera. Pod respirator może trafić każdy, także przedsiębiorca, prezes czy pełnomocnik. Wiele osób, które wyszły z choroby, uskarża się zaś na tzw. mgłę pocovidową, przez którą można zapomnieć o zapłacie składki do ZUS, podatku czy innym terminie urzędowym. Zdaniem ekspertów osób, które przez wirusa czy powikłania po nim nie dopełniły obowiązków, nie powinno się jednak karać.

Nadzwyczajna sytuacja

  – Każdy, kto przez koronawirusa trafił lub trafi do szpitala i przez wiele dni, a nawet tygodni będzie przebywał w izolacji czy pod respiratorem, nie może być karany za nieterminowe wywiązanie się z różnych obowiązków. To sytuacja nadzwyczajna, potwierdzona dokumentacją medyczną, którą powinien uwzględnić każdy urzędnik czy sąd w Polsce – podkreśla Michał Roszkowski, radca prawny, doradca podatkowy, partner w Accreo.

Dotyczy to zwłaszcza podatników.

  – Hospitalizację należy uznać za zdarzenie losowe, za które podatnik nie ponosi odpowiedzialności. Pandemia to stan, w którym mimo chęci nie da się uniknąć zarażenia i choroby. Takie zdarzenie jest bezwzględną podstawą przywrócenia podatnikowi terminu do wniesienia środka odwoławczego, np. zażalenia, skargi – tłumaczy Michał Wojtas, doradca podatkowy i wspólnik w kancelarii EOL.

Także przewinienia wynikające z powikłań po koronawirusie powinny być wystarczającym usprawiedliwieniem dla przywrócenia terminu czy odstąpienia od sankcji.

  – Tak, mgła pocovidowa to coraz częstsze powikłanie po koronawirusie. I co do zasady może być argumentem za przywróceniem terminu czy odstąpieniem od wymierzenia sankcji. Nie wystarczy jednak zwykłe powołanie się na taki stan. Konieczny będzie jakiś dowód, np. zaświadczenie od lekarza specjalisty. Nie wszyscy zaś mogą chcieć takiego potwierdzenia, żeby nie przylgnęła do nich łatka niepoważnego czy niezdolnego do prowadzenia biznesu kontrahenta – zauważa Dariusz Malinowski, doradca podatkowy, partner w KPMG.

Zdaniem Michała Wojtasa część podatników, którzy doświadczyli tzw. mgły covidowej i skarżą się na ograniczenia w percepcji czy pamięci, będzie się powoływać na te okoliczności przez urzędnikami. Zwłaszcza że nie chodzi tylko o karne odsetki, ale też zagrożenie odpowiedzialnością karnoskarbową i szczególnie dotkliwe sankcje w VAT.

  – Ten także niezależny od woli podatnika stan powinien być usprawiedliwieniem dla wszelkich ewentualnych naruszeń, np. braku płatności podatków, przekazania na czas dokumentów do księgowości, przez co powstaną błędy w rozliczeniu – uważa Michał Wojtas.

Urzędnicy nie mogą zasłaniać się tym, że pandemia trwa od ponad roku, a każdy przezorny przedsiębiorca powinien się zabezpieczyć na tę okoliczność.

  – Oczywiście duże firmy powinny zadbać o odpowiednie procedury na okoliczność nadzwyczajnych wypadków, np. choroby. To, że w dużej korporacji jedyną osobą upoważnioną do wszystkiego nie może być tylko prezes czy księgowa, orzecznictwo potwierdzało na długo przed pandemią. Jednak od jednoosobowego przedsiębiorcy nie można wymagać zabezpieczenia od wszystkich sytuacji, w tym zachorowania na Covid-19. Takiej „przezorności" nie da się wpisać w należytą staranność. Równie dobrze można by wymagać, żeby przedsiębiorca zabezpieczył się od uderzenia meteoru – tłumaczy Michał Roszkowski....


czytaj więcej: www.rp.pl


autor: Aleksandra Trzópek

źródło: www.rp.pl