Kariera

Znaleźli pracę razem z Werbeo – historia Jana

30 sierpień 2024

“Mam na imię Jan. Naprawdę mówią do mnie inaczej: mały, kurdupel, z metra cięty, krótki, czasem Tomek, ale nie wiem dlaczego. Urodziłem się ponad pięćdziesiąt lat temu, w czerwcu, właściwie w połowie czerwca, na Podlasiu - w małej miejscowości o bardzo długiej historii, sięgającej Bolesława Wstydliwego Piątego. Wszyscy się tu znają i kochają, prawie wszyscy. Szczególnie latem, gdy nastroje dopisują, pogoda rozgrzewa ciała, a lody pomagają nabierać dalszej ochoty na życie.



Jednak tak małe miejscowości po upadku komunizmu nie oferowały wiele. Kilka fabryk w stanie upadłości. Prywatne interesy, w których pracownik traktowany jest często jako zło konieczne. Trzeba płacić za nich ubezpieczanie, co powoduje wieczną frustracje lokalnych biznesmenów. Będzie lepiej, gdy zarejestrują się jako bezrobotni, a pracować będę i tak u mnie, co innego mogą robić? – Nie pozostawało nic innego, jak wyjechać i poszukać swego szczęścia gdzie indziej.

Kupiłem bilet, pojechałem, wróciłem i tak co tydzień przez osiem lat. Dwa światy przedzielone Wisłą. Tu marzenia, tam marzenia. Tu pieniądze, tam marzenia i trochę czasu w pociągu na rozmyślanie.

Najpierw szkoła, potem etat, później korporacja, kariera.
A gdzie rodzina? Nie ma. Decyzja: koniec, zostaje, nie jadę. Nigdzie nie jadę, trzeba wybrać. Nie można tak jeździć - nigdzie mnie nie ma. Teraz szybko: żona, praca i druga praca, umowa zlecenie, delegacje, umowa o dzieło, podróże, lotniska, kot, hotele, kredyt, wielki telewizor, czerwony samochód i taki robot, co robi jedzenie, tylko trzeba wybrać, na co się ma ochotę. Wszystko się kiedyś kończy. 

Szukam azylu, kocham spokój. Mieszkam na wsi, pracuję zdalnie. W wolnych chwilach, robię sery i remontuję rowery. Teraz nic nie zmieniam. Jestem tu w komputerze, w edytorze, w styczniu, gdy śnieg i mróz na dworze.

Czy jestem niepełnosprawny? Jasne, że jestem, ale jakie to ma znaczenie. Znacie kogoś zdrowego? Na przykład Iga Świątek ma kontuzję uda, ćwiczy z fizykoterapeutą, wraca na kort i gra dalej. Tak jak my, tylko każdy na innym korcie. Ja wolę na trawie.”