Niespełna 14% Polaków dorabia, ponieważ dochód z głównej
pracy nie wystarcza im na pokrycie podstawowych wydatków. Tak wynika z
przeprowadzonego w sierpniu tego roku badania „Jak dorabiają Polacy”, które na
zlecenie Gi Group Poland S.A. Wykonała firma SW Research. Czy to dużo, czy
mało? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wziąć pod uwagę przynajmniej dwie
rzeczy: koszty życia oraz to, jakie inne motywacje przyświecają dorabiającym.
Wskaźnik CPI (consumer price index) w sierpniu 2024 r.
wyniósł 4,3% (rok do roku). CPI to tzw. duży koszyk dóbr nabywanych przez
konsumentów. W sierpniu 2023 r. było to 10,1% (rok do roku). Widzimy więc, że
mierzony tym wskaźnikiem inflacji wzrost cen wyraźnie przyhamował. Zobaczymy,
jak wpłynie na to lipcowa podwyżka cen prądu, ale w sierpniu widocznie nie była
jeszcze ona dla konsumentów zbyt odczuwalna.
W momencie, w którym przeprowadzane było rzeczone badanie,
zdecydowanie więcej ankietowanych wskazywało inne niż pokrycie bieżących
wydatków motywacje do tego, by dorobić sobie poza głównym etatem. Przede
wszystkim była to chęć przeznaczenia zarobionych pieniędzy na wydatki
wykraczające poza podstawowe potrzeby. Odpowiedź taką wskazało 30,2%
respondentów. Natomiast dla 27,2% było to gromadzenie oszczędności.
Dla 13,8% badanych główną przyczynę dorabiania poza dodatkową
pracą stanowią wydatki związane z rozwijaniem pasji i zainteresowań. Natomiast
9,8% deklaruje, że podejmuje dodatkowe zajęcie, by rozwijać się zawodowo,
zdobywać nowe umiejętności itp.
Te wyniki są więc całkiem optymistyczne. Pamiętajmy, że
jeszcze rok temu 71,9% badanych twierdziło, że odczuwa negatywne skutki
pogarszającej się sytuacji gospodarczej. Skoro obecnie najwięcej osób wskazuje,
że dorabia, by zaspokoić dodatkowe potrzeby – sytuacja wyraźnie się poprawiła.
Bardzo dobrze świadczy też o nas (jako społeczeństwie) druga pod względem
popularności motywacja, czyli gromadzenie oszczędności. Czyżby Polacy stawali
się coraz bardziej przezorni? Najwyraźniej.
Abstrahując od motywacji, zobaczmy teraz, kto według wyników
tych badań najczęściej szuka dodatkowych źródeł dochodu. Z przeprowadzonego
badania wynika, że najchętniej pracę dodatkową podejmują młodzi ludzie, zwłaszcza
poniżej 24. roku życia, mężczyźni, mieszkańcy dużych miast oraz osoby z wyższym
wykształceniem.
Oczywiście kobiety również dorabiają, ale dominacja męskiej
części pracowników jest tu wyraźna: 49,8% w porównaniu do 40,4%. Warto też
zauważyć, że w tym roku dorabiających mężczyzn jest o wiele więcej niż w roku
ubiegłym. W sierpniu 2023 r. było to 41% pracujących panów, obecnie zaś prawie
50%.
W porównaniu z rokiem ubiegłym wzrósł też odsetek
dorabiających mieszkańców największych Polskich miast, a więc takich, które
liczą ponad 500 tys. mieszkańców. W sierpniu 2023 r. było to 39%, a w sierpniu
tego roku – aż 51%.
Co do wykształcenia dorabiających, to szczególnie warto
zwrócić uwagę na osoby z wykształceniem zasadniczym. W zeszłorocznym badaniu
dorabianie do podstawowej pensji deklarowało 30% z nich. Tegoroczne wyniki
pokazują, że grupa ta zwiększyła się do 42%.
W porównaniu z ubiegłorocznym badaniem odsetek dorabiających
zwiększył się w każdej grupie wiekowej, choć najwięcej jest ich znowu wśród
najmłodszych pracowników. Okazuje się też, że do podstawowego wynagrodzenia
dorabia połowa osób prowadzących własną działalność gospodarczą, a także 44%
zatrudnionych na etacie i to niezależnie od tego, czy osoby te pracują na cały
etat, czy w niepełnym wymiarze godzin.
Jak zauważają badacze, dodatkowa praca zyskała sobie
szczególną popularność wśród zarabiających powyżej 5000 złotych. W zeszłym roku
podejmowanie dodatkowych zajęć deklarowało 46% przedstawicieli tej grupy. W tym
roku jest ich już 57%. Z tym, że niekoniecznie w grupie tej muszą być teraz te
same osoby co w roku ubiegłym. Od sierpnia 2023 mieliśmy w Polsce dwie podwyżki
płacy minimalnej, które często skutkowały też podwyżkami dla nieco lepiej
zarabiających pracowników. Wyciąganie więc jakichś wniosków ze wzrostu procenta
dorabiających w poszczególnych grupach płacowych może być obciążone pewnym
ryzykiem, choć nie jest to spostrzeżenie z raportu, ale drobna autorska uwaga
na marginesie.
Niespełna 2/3 dorabiających uważa, że fakt wykonywania przez
nich pracy dodatkowej nie ma negatywnego wpływu na pracę u głównego pracodawcy.
Związany z dorabianiem spadek wydajności deklaruje 25% mężczyzn i 21% kobiet.
To wskazania niższe w porównaniu z ubiegłorocznymi wynikami.
Najczęściej spadek wydajności w pracy głównej spowodowany
podejmowaniem dodatkowego zajęcia zauważały osoby w wieku 35-49 lat. Ale nawet
w tej grupie osób tych jest mniej. W sierpniu 2023 r. było ich 34%, podczas gdy
w tegorocznych wynikach odnotowano spadek do 30%. Jeszcze większy spadek mamy w
grupie dorabiających poniżej 24. roku życia. W ubiegłorocznych wynikach badacze
z SW Research odnotowali negatywny wpływ dorabiania na wydajność u 36% badanych
z tej grupy wiekowej, a obecnie – u 26%. W porównaniu do ubiegłego roku niższą
wydajność i zaangażowanie w pracy głównej zadeklarowała mniejsza liczba osób z
wykształceniem średnim (23%). U absolwentów studiów wyższych wskaźnik ten
pozostał na niezmienionym poziomie.
Wyniki tegorocznego badania
SW Research pokazują, że największy odsetek dorabiających poświęca na
pracę dodatkową do 9 godzin w tygodniu. Odpowiedź taką wskazało 45,9% z nich.
Natomiast 34% dorabiających pracuje dodatkowo od 10 do 19 godzin w tygodniu.
Mamy więc dwie najczęściej powtarzające się odpowiedzi, które
przekładają się mniej więcej na niecałe dwie i niecałe cztery godziny dziennie
na dodatkową pracę. To oczywiście przy założeniu, że pracujemy pięć dni w
tygodniu. W takim ujęciu wydaje się to całkiem sporym obciążeniem zwłaszcza w
kontekście licznych doniesień o wypaleniu zawodowym, narastającym problemie
cichej rezygnacji itp. Może jednak, skoro duża część pracujących Polaków
dorabia, by zaspokoić potrzeby, które w tytule tego tekstu nazwałem brzydko
„zachciankami” lub by wpłacić coś więcej na konto oszczędnościowe – nie ma to
na nas aż tak negatywnego wpływu? No cóż... Na te 14% dorabiających, by jakoś
związać koniec z końcem, na pewno negatywny wpływ ma niezmiennie.
Autor: Juliusz Koczaski, Redaktor WERBEO