Praca

Miałem złego szefa

30 listopad 2023

Na ten tytułowy coming-out Wasze reakcje bardzo łatwo mi sobie wyobrazić. Już słyszę te wszystkie „i ja”, „ja też” lub pełne odkrywczego namysłu „no w sumie...” Osoby od dłuższego czasu aktywne zawodowo w dużej części mają - niestety - tego typu doświadczenie. Szczęście, jeśli doświadczenie takie należy już do przeszłości. Gorzej, gdy trwa nadal i gdy - z uwagi na rozmaite życiowe uwarunkowania - na złego szefa jesteśmy skazani.



Zły szef ma dla mnie imię, nazwisko, twarz oraz głos konkretnego człowieka. I było to w mojej pierwszej poważnej pracy. Firma z branży IT, a dokładniej e-commerce. W zespole w większości osoby z niepełnosprawnościami, z czego chyba żaden z klientów nie zdawał sobie sprawy. Praca zdalna, lecz w rygorze absolutnej kontroli. Pensja – oczywiście minimalna krajowa. Żeby na nią zasłużyć, codzienna harówka nad oprogramowaniem, stronami WWW i rozwiązywaniem problemów dzwoniących i piszących co chwilę klientów.
Szef – mówiąc wprost – tyran i despota wyciskający pracowników jak cytryny i skrupulatnie liczący każdy grosz. Szanse na podwyżkę żadne. Urlop – każdorazowo wyszarpany dużym nakładem sił. A zwolnienia lekarskie? „No przecież pracujesz zdalnie...”
Problemem okazała się nawet zmiana przepisów, która skróciła dzień pracy wielu z nas z 8 do 7 godzin na dobę. Ale nie można było w naszej firmie zacząć pracy później lub wcześniej ją skończyć. Godzinne przerwy w środku dnia zostały nam z góry narzucone.
Na wszystko był papier - wymuszone zgody na zasadzie znanej wszystkim użytkownikom internetu: „akceptujesz ciasteczka czy opuszczasz stronę?” Do tego cała masa pustosłowia o mobbingu i mającym na celu przeciwdziałanie przemocy procedurach, które w tamtej firmie były tak naprawdę martwe i nikt nie odważył się z nich korzystać. Przecież każde z nas chciało pracować i zarabiać, bo z ofertami dla osób z niepełnosprawnościami było wtedy (10 lat temu) o wiele bardziej krucho, niż ma to miejsce obecnie.
Jeśli nie zanudziłem Was jeszcze tym nieco przydługim, osobistym wstępem, pora przejść do konkretów.

Ile osób doświadcza mobbingu?

Zeszłoroczne badanie przeprowadzone przez firmę ARC Rynek i opinia na zlecenie serwisu Pracuj.pl nie pozostawia złudzeń, że problem dotyczy ogromnej liczby polskich pracowników. 24% ankietowanych kobiet i 15% mężczyzn potwierdziło, że padło ofiarami mobbingu w miejscu pracy. Jednocześnie 12% kobiet i 13% mężczyzn jako mobbera wskazało jednego ze współpracowników.
Czy sugeruje to, że w przypadku 12% kobiet i zaledwie 2% ankietowanych mężczyzn mobberem jest przełożony? Niestety nie znalazłem szczegółów dotyczących metodologii badania, więc na to pytanie nie dam jednoznacznej odpowiedzi.
Mobbing może mieć charakter pionowy (relacja przełożony-podwładny), poziomy (mobberem jest współpracownik) lub ukośny (to przełożony pada ofiarą prześladowania ze strony podwładnego). W tym tekście skupiam się na złych szefach, a więc odpowiedzi trzeba szukać gdzie indziej.
Z pomocą przychodzi tu „Raport Bezpieczeństwo Pracy w Polsce” wydany przez Koalicję Bezpieczni w Pracy w 2019 roku. Wynika z niego, że 46% polskich pracowników było ofiarami mobbingu, a 63% doświadczyło nieodpowiedniego traktowania ze strony przełożonego. Ta dysproporcja może świadczyć o tym, że nie wszystkie nieodpowiednie zachowania postrzegamy jako mobbing.
Zastanawiające są też różnice w ogólnych wynikach uzyskanych w dwóch wspomnianych wyżej badaniach. Dzielą je trzy lata, w tym okres pandemii, a więc masowego przechodzenia na pracę zdalną, która mocno (choć, jak pokazałem we wstępie, nie zawsze) ogranicza zachowania przemocowe w pracy. Możliwe też, że zjawisko ma coraz mniejsze natężenie. Przyczyny różnic mogą tkwić jednak głównie w metodologii, ale to już zagadka dla speców od statystyki.

Czym jest mobbing?

Pora przejść do najważniejszej dla tego tekstu definicji. Znajduje się ona w Kodeksie pracy:
Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika, lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie, lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
[art. 94 § 2 Kodeksu pracy]
A zatem stosowanie przez przełożonego ultimatum „albo zrobisz tak, jak zechcę, albo wylatujesz”, absolutnie spełnia tę definicję, bo to zwykłe zastraszanie. Prześladowaniem będzie również agresja, niesprawiedliwe traktowanie i nieuzasadniona lub poniżająca krytyka. Krytykować naszą pracę szef oczywiście ma prawo, lecz powinien to robić w sposób kulturalny i merytoryczny, a przy tym w warunkach, które nie upokarzają pracownika. Wylewanie na kogoś pomyj na zespołowym spotkaniu upokarza, więc również jest to mobbing.

Zły szef – zły pracownik
Chyba każdy szef chce, żeby praca wykonywana była dobrze i przynosiła firmie zyski. Pewnie nie wszyscy z tych, którzy dopuszczają się zachowań przemocowych, robią to z uwagi na przyjemność czerpaną z wykorzystywania tej odrobiny władzy, jaka wpadła im w ręce. Spuśćmy też zasłonę milczenia na mobberów, którzy mieli trudne dzieciństwo lub nim przynajmniej będą tłumaczyć się w sądzie. Pewnie większość złych szefów uważa po prostu, że ich wizja pracy jest jedyna i słuszna. Chcą tę wizję narzucić podwładnym i bezlitośnie tępią wszelkie odstępstwa. Tymczasem okazuje się, że swoim zachowaniem przynosić mogą firmie więcej szkód niż pożytku.
Niedawno opublikowane zostały wyniki badań, jakie przeprowadził zespół naukowców ze Stevens Institute of Technology i University of Illinois pod kierownictwem dra Howie Xu. Brali w nim udział pracownicy firm z Korei Południowej i amerykańscy studenci. Chodziło o odpowiedź na pytanie, dlaczego złe przywództwo negatywnie odbija się na wydajności pracowników.
Wyniki pokazują, że o wiele bardziej konsekwencje przemocowych zachowań dotykają pracowników, którzy liczą na rozwój kariery (awans, podwyżka). W mniejszym stopniu mobbing odbija się na pracy osób, dla których priorytetem jest bezpieczeństwo wynikające z zatrudnienia.
Dr Xu i współpracownicy wyjaśniają to tym, że ambitni pracownicy postrzegają przełożonego jako kogoś, kto ma bezpośredni wpływ na rozwój ich kariery. Ci, dla których najważniejsza jest spokojna, stabilna praca, nie przejmują się nadużyciami przełożonego, bo wiedzą, że decyzja o ewentualnym zwolnieniu zapada zazwyczaj na wyższym szczeblu.
W jakimś sensie wyjaśnia to też fenomen raportowany przez ARC Rynek i Opinia i Pracuj.pl. Odpowiedzi polskich ankietowanych wskazują, że problem częściej jest udziałem, ale też w ogóle jest zauważany przez młodszych pracowników.
Wydaje się to całkiem naturalne. Młodsi są na początku lub na wczesnym etapie zawodowej kariery. Dla nich awans czy podwyżka to szansa na lepsze życie. Starsi albo już swoje osiągnęli, albo uznali, że stawianie czoła złemu szefowi i tak nie ma sensu. Na szczęście problem mobbingu zdaje się maleć, przynajmniej w USA i krajach Unii Europejskiej. Mam gorącą nadzieję, że w końcu uda się go wytępić całkowicie.

Autor: Juliusz Koczaski, Redaktor WERBEO