Praca

Krótszy tydzień pracy? Jeszcze nieprędko

26 marzec 2024

Polacy są jedną z najdłużej pracujących nacji w Unii Europejskiej. Według raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) z 2022 r. wyprzedzają nas jedynie Grecy (1886 h), Maltańczycy (1882 h) i mieszkańcy Cypru (1837 h).




Polacy pracują 1815 godzin rocznie, a to znaczy, że w pracy spędzamy średnio 40,4 h tygodniowo.

 

Od jakiegoś czasu Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki społecznej prowadzi analizy na temat skrócenia czasu pracy w Polsce. Na stole są dwie opcje: 4-dniowy tydzień pracy lub 7-godzinny dzień pracy. Analitycy mówią jednak stanowcze nie obu pomysłom.


Zdaniem ekonomistów, polska gospodarka nie jest przygotowana na tak radykalne posunięcia. Jak dotąd rynek pracy nie uporał się z deficytem pracowników i jednoczesnym wzrostem kosztów pracy i produkcji. Według Rafała Beneckego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, takie działania byłyby strzałem w oba kolana. “To gotowy przepis na stagnację” - prognozuje.


Jednakże ministra Rodziny, Pracy i Polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk dostrzega, że długość pracy nie zawsze idzie w parze z efektywnością! Z tego powodu uważa, że kurs na zredukowanie czasu pracy jest słuszny. Polityczka z zaciekawieniem obserwuje pilotażowe wdrożenia w niektórych firmach 35-godzinnego tygodnia pracy. Z analiz zarządzanego przez nią resortu wynika, że skrócenie tygodnia pracy do czterech dni "byłoby organizacyjnie łatwiejsze" od pomysłu obniżenia wymiaru czasu pracy z 40 do 35 godzin. Projekt ten jednak wymaga przeprowadzenia rzetelnych konsultacji społecznych. 




Na Zachodzie Europy pracują krócej


Nieco inne, jeszcze mniej optymistyczne wyniki, dostarczyło badanie przygotowane przez Eurostat, w którym zajęliśmy drugie miejsce w UE. Mało zaszczytne podium tu także przypadło Grekom - 41 h.  Tuż za nami znalazły się kraje południa Europy: Bułgaria oraz Rumunia (po 40,2h). Co ciekawe, tygodniowa średnia godzin pracy dla Wspólnoty jest niższa i opiewa na 37,5 h.


Sytuacja pracowników wygląda najlepiej w Skandynawii i Niemczech. Według raportu OEDC tamtejsi mieszkańcy w skali roku pracują krócej o ponad 450 h w stosunku do wschodu Europy. Natomiast Eurostat szacuje, że przekłada się to na tygodniowy wymiar czasu pracy wynoszący zaledwie 35 h. Mamy więc spore pole manewru do redukcji godzin!




Czają się haczyki…

Ekonomiści z mBanku zwracają uwagę na sposób zbierania danych w obu badaniach oraz odmienną specyfikę rynku pracy w porównywanych krajach. Na przykład według regulacji prawnych Francuzi pracują 35 h tygodniowo, ale już Duńczycy 37 h. Na ostateczne wyniki wpływa także struktura zatrudnienia, czyli to, ile osób w danym kraju pracuje względem całej populacji oraz to. na ile popularne w danym kraju są krótsze formy zatrudnienia. Analizując dane statystyczne należy także brać pod uwagę wskaźnik zatrudnienia BAEL, który podsumowuje, ile osób żyjących w danym kraju jest aktywnych zawodowo. Polska wypada słabo, ponieważ odbiega od standardów europejskich w zakresie aktywności zawodowej młodych osób (<24).

W tym kontekście z ostatniego badania OEDC za III kw. 2023 r. wynika, że odsetek osób  aktywnych zawodowo w Polsce wynosi 72,2%. Badano grupę w wieku od 15 do 64 lat. Dania i Niemcy mają wyniki zbliżone do 77%, Francja o wiele mniej – 68,4%. Właśnie to przekłada się na wyższy odczyt w badaniu Eurostatu, bo pomimo krótkiego tygodnia pracy Francuzi średnio spędzali w 2022 r. 36,2 godzin w biurach. Trudno jest więc porównywać tak odmienne rynki pracy i gospodarki.


Pracujemy, by dogonić Europę

Polska niejako tkwi w błędnym kole. Polacy pracują coraz więcej, by podnieść PKB kraju. Jednakże nasza produktywność na godzinę jest bardzo niska. Do czego to prowadzi? By nadrobić braki, pracujemy… więcej i za niższe stawki, co z kolei prowadzi nas do przepracowania. Przy czym dopowiedzieć należy, że produktywność nie wynika z winy czy słabości pracowników, a modelu biznesowego firm. Polskie firmy wolą konkurować niską ceną (uzyskana niskimi nakładami na koszty pracy) niż innowacyjnością – do takich wniosków dochodzi ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki.

Nie zgadza się z nim Marcin Mrowiec z organizacji Grant Thornton. Jego zadaniem długi tydzień pracy nie jest czymś złym. Część polskiego społeczeństwa nadal jest zorientowana na bogacenie się i po prostu chętna do tego, by pracować dłużej czy też rozwijać swoje prywatne biznesy. 

Obaj ekonomiści zgadzają się jednak co do jednego. Odgórne skrócenie czasu pracy osłabi nasza gospodarkę. Będziemy mniej konkurencyjni na europejskim i światowym rynku. Ponieważ, jak dotąd, nasza gospodarka nie wróciła do swojego poziomu sprzed podwyżek energii i wzrostu płac, jeszcze długo nie możemy pozwolić sobie na kolejne decyzje, które mogą zwiększyć koszty produkcji, a tym samym ceny oferowanych przez nas towarów i usług.


Niż demograficzny pogłębia deficyt pracowników

Taka teza wydaje się trafna, gdy uwzględnimy nasilający się od kilku lat niż demograficzny. Niski wskaźnik urodzeń i osób wchodzących na rynek pracy, przy jednoczesnym odchodzeniu z niego na emeryturę licznych pokoleń powojennych, skutkuje deficytem pracowników. To demografia nie pozwoli nam skrócić czasu pracy – opiniują przytaczani eksperci. Dlaczego? Deficyt rąk do pracy sprawia, że pracodawcy muszą oferować specjalistom coraz lepsze wynagrodzenie, przez co nie będą skłonni do tego, aby ci pracowali dla nich mniej. Świadczy o tym dwucyfrowa dynamika wzrostu płac na przestrzeni dwóch lat i braki wykwalifikowanej kadry. Z czasem sytuacja ma się tylko pogorszyć, więc i w dłuższej perspektywie skrócenie czasu pracy wydaje się złym pomysłem. 


Jak wyjść z patowej sytuacji?

Zdaniem Rafała Beneckiego, odpowiedzią na przepracowanie pracowników powinno być przestrzeganie prawa pracy i zwalczanie wszelkich szarych stref. Równie istotne wydaje umożliwienie gospodarce transformacji innowacyjnej. Bardziej zaawansowana technologicznie produkcja i większa automatyzacja procesów to gwarancja zysków. Firma produkująca auta zarabia więcej niż ta, która produkuje meble. Jest rentowna, zarabia, a w razie potrzeby stać ją na zatrudnienie dodatkowych rąk do pracy – argumentuje specjalista z ING.

Z kolei zdaniem Mrowca, lepiej uelastycznić przepisy prawa pracy, niż centralistycznie sterować gospodarką. Odgórnie narzucone ograniczenia uderzą w całą gospodarkę, bez wyjątków i przestaniemy być konkurencyjni. 

W świetle prognoz ekonomicznych, obecnej i zakładanej sytuacji na rynku pracy oraz prognoz gospodarczych, skrócenie czasu pracy poniżej 40 h tygodniowo jeszcze długo wydaje się znajdować poza zasięgiem Polski.




Autor: Agnieszka Kopaczewska-Lisek, Redaktor Werbeo